pátek 11. dubna 2008

Co u mnie?

Dawno nie pisałem, zatem mały przegląd co u mnie:
1. Się robiło, generalnie dużo, szczególnie w czasie świątecznym, a i teraz też się robi
Roboty opisywać nie będę, tylko rzeknę: kocham tę robotę!
2. Się jeździło, zwłaszcza rowerem, a i teraz też się jeździ.
W Wielki Piątek w zawieję i w zamieci pojechałem do miasteczka Hradec nad Moravici. Młodzież nasza poszła na piechtę, jak to ma w zwyczaju co roku. Tam współnie odprawiliśmy Drogę Krzyżową. Potem oni wrócili autobusem, a ja pod wiatr silny na 2 kołach.
Potem jeszcze jeździlem tu i tam, np. do Nowego. J. na kontrolę. Dzisiaj zrobiłem 60km i jakieś 500/600 m. do góry (do dołu też). Zobaczyłem kawał pięknego morawskiego i śląskiego świata.
3. Się tańczyło, a i jeszcze by sie potańczyło.
Był "Czaj o trzeciej" - impreza tańczona. Byli pokazywacze i pokazywali jak sie tańczy. Prowadzili też wspólne tańce. Trochę kulawo, ale tańczyłem, oczywiscie po swojemu. Generalnie na jednej nodze.
4. Się nabyło, odbiornik GPS marki Garmin i teraz się nic nie nabędzie.
Zabawka, ale ułatwia przemieszczanie sie w terenie, np. nie musze wyciągać mapy papierowej (co podczas jazdy rowerem jest mało poręczne) tylko wcześniej na kompie planuję sobie trasę, wgrywam do odbiornika, włączam nawigację i jazda! Tylko dlaczego to kosztuje tyle co rower?

pozdrawiam

1 komentář:

Kasitza řekl(a)...

A gdzie podziały się te czasy kiedy GPSa zastępowała mapa i kompas... Ech. A czy jak zboczysz z trasy bo tamta droga w prawo bardziej się spodobała niż ta zaplanowana to GPS krzyczy na Ciebie?